1 Urodziny Stowarzyszenia Miasto jest Nasze

Ponad rok temu w Domkach Fińskich na Jazdowie zebrała się grupa ludzi marzących o lepszym, bardziej samorządnym mieście. Wtedy też, przedstawiając listę poparcia dla idei referendum, Miasto jest Nasze ruszyło z kampanią “Zakochaj się w referendum“.

Początek października 2014 to czas 1 urodzin Stowarzyszenia Miasto jest Nasze. W sobotę 11 października 2014 urządzamy imprezę urodzinową, będzie nam miło jeżeli spędzicie ten czas razem z nami.

Impreza odbędzie się w Cafe Karma przy Placu Zbawiciela i rozpocznie się ona o godzinie 21. Od godziny 21:00 do 23:00 będziecie mieć okazję, by posłuchać naszych kandydatów do rad dzielnic puszczających swoje ulubione hity.  O godzinie 23:00 seta muzycznego zagra Robert Serek.

Serwowane będą napoje w doniczkach. Cały dochód ze sprzedaży napojów w doniczkach przeznaczamy na dofinansowanie nowych nasadzeń drzew w Warszawie. Desery   zapewnia Lukullus.

Wejście za darmo.

Zapraszamy!

Więcej informacji: Facebook

Dach dla Prudentiala 2014

Jesienią 2005 roku firma Polimex-Mostostal kupuje Prudential i prawo do marki Hotel Warszawa. W drodze konkursu, w 2006 roku do realizacji zostaje wybrany projekt pracowni Bulanda, Mucha – Architekci Sp. z o.o. Projekt zakłada budowę hotelu butikowego, łączącego funkcje hotelowe i usługowe oraz luksusowe apartamenty. projektanci chcą odtworzyć przedwojenną artdecowską formę, która została zaburzona podczas odbudowy w stylu socrealistycznym. W ich koncepcji pojawia się m.in restauracja i rekonstrukcja niektórych historycznych wnętrz oraz częściowy powrót do pierwotnego układu przestrzennego budynku. Architekci wielokrotnie podkreślają jak ważny w tym przypadku “duch” budynku – przedwojennego symbolu Warszawy.

Z doniesień prasowych wynika, że inwestor (Polimex, a potem rodzina Likus) zobowiązali się przed konserwatorem (Ewa Nekanda-Trepka) do zachowania zdemontowanych fragmentów dekoracji socrealistycznej. Jeśli chodzi o stan zachowania budynku- już na etapie przygotowań- fasada była w bardzo złym stanie, elementy okładziny mogły spaść i były ukruszone, zniszczone. Część z nich nie nadawała się do remontu.

W 2007, Polimex-Mostostal, ubiegając się o pozwolenie na budowę napotkała opór ze strony miasta, uargumentowany niezgodnością z użytkowaniem wieczystym budynku, przeznaczonym pod hotel. Pod koniec 2009 roku Prudential kupiła rodzina Likusów. Oni też nie mogli dostać pozwolenia na budowę, ale wkroczyli na drogę sądową. Ostatecznie nowi właściciele poradzili sobie składając skargę do wojewody. I to on wydał im pozwolenie.

W 2011 rozpoczęto się budowę- zaczęła się od wyburzania pewnych części. Okazało się jednak, że działania prowadzone są bez nadzoru wykonawczego i wymaganej dokumentacji np. projektu budowlanego. Sprawa została zgłoszona do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.

Budowę wstrzymano w I połowie 2011 roku (na wniosek PINB). Projektanci z pracowni Bulanda i Mucha Architekci, rozstają się z inwestorem, obserwując, że działania na budowie nie zgadzają się z ich koncepcją.

Nie wiadomo, czy powstał projekt zamienny. Konserwator nie interweniuje, bo do rejestru jest wpisana jedynie konstrukcja stalowa budynku, więc teoretycznie układ przestrzenny i przeznaczenie budynku nie są pod ochroną. W połowie 2011 roku z powodu budowy II linii metra zamknięto Świętokrzyską, tym samym blokując dostęp do drogi publicznej, co jest jednym z warunków prowadzenia prac budowlanych. Tym samym Prudential został w stanie częściowej ruiny, w środku najprawdopodobniej nadal znajduje się pozostały z początkowych wyburzeń gruz.

Od tego czasu 2010/ 2011 stoi bez dachu gnijąc od środka. Zabytkowa tkanka jest niezabezpieczona, a wpisany do rejestru zabytków szkielet konstrukcyjny – dowód mistrzostwa przedwojennej inżynierii, narażony jest zniszczenie m.in poprzez szkodliwe warunki atmosferyczne.

Wycieczka po ruinach Prudentiala:

Projekt “Dzienny Opiekun” kolejną przynętą wyborczą

Projekt „Dzienny Opiekun” to jeden ze sztandarowych punktów programu wyborczego Hanny Gronkiewicz-Waltz z 2010 roku. W myśl założeń projektu, instytucja „dziennego opiekuna” działałaby na zasadzie pomocy sąsiedzkiej na przykład w gminach wiejskich. „Dziennym Opiekunem” mogłaby zostać każda specjalnie wykwalifikowana w tym celu osoba. Miałaby ona za zadanie zajmować się małą grupką dzieci (4-5 osób) w wieku żłobkowym. Program ten miał na celu umożliwienie zorganizowania fachowej opieki nad dziećmi w gminach pozbawionych rozbudowanej infrastruktury.

Projekt był bardzo dobry – miał on rozwiązać problem przepełnionych żłobków, a rodzicom aktywnym zawodowo dać alternatywę nie tak stresującą, jak żłobki i jednocześnie tańszą, niż codzienne opłacanie opiekunki. Wydawał się on być jednym z niewielu rzeczywiście sensownych rozwiązań dla połączenia rodzicielstwa i rozwoju zawodowego.

W maju 2014 w Warszawie zaproszono rodziców zainteresowanych projektem na spotkania informacyjno – rekrutacyjne. Tam też rodzice dowiedzieli się, że program „Dzienny Opiekun” rusza 1 września 2014 roku. Niestety, już w wakacje rodzice zostali poinformowani, że mimo wcześniejszych zapewnień w projekcie wystąpią opóźnienia. Jak długie? Jeszcze nie wiadomo.

We wrześniu rodzicom rozesłano informację o zebraniu, które odbyć się miało w poniedziałek 29 września, e-mail kończył się radosnym stwierdzeniem „ruszamy już od października!”. Na poniedziałkowym spotkaniu, rodzice dowiedzieli się, że od października co prawda rusza program, ale szkoleń dla kandydatów na „Dziennego Opiekuna”, który potrwa co najmniej miesiąc. Potem odbędzie się konkurs, który wyłoni kadrę, potem trzeba będzie otrzymać podpisy od Pani Prezydent i wreszcie będzie można liczyć na to, że projekt faktycznie ruszy. Kiedy? Możliwe, że w połowie listopada, „ale przecież nie możemy wszystkiego przewidzieć”.

Sytuacja rodziców jest dramatyczna. Część z nich już straciła pracę, do której nie mogła wrócić we wrześniu ze względu na małe dzieci, którymi wciąż musi się opiekować, część nie ma możliwości zaplanowania powrotu do pracy, bo żaden termin ze strony miasta nie jest wiążący. Podczas dwugodzinnego spotkania, rodzice dowiedzieli się, że program „Dzienny opiekun” być może ruszy w listopadzie, a może na początku grudnia. Konkretów brak. Dlaczego? Pani Edyta Jóźwiak na spotkaniu mętnie tłumaczyła, że podpisywanie umów to nie jest kwestia jednego dnia, ale to miasto miało zadbać, aby wyrobić się na umawiany termin.

Po raz kolejny mamy do czynienia z projektem, który okazuje się być wyborczą przynętą. W praktyce okazuje się, że brakuje jakiejkolwiek słowności ze strony miasta, a rodzicom pozostaje tylko czekać i liczyć na to, że pracodawcy będą podobnie wyluzowani w kwestii terminów, co władze Warszawy.