Projekt “Dzienny Opiekun” kolejną przynętą wyborczą

Projekt „Dzienny Opiekun” to jeden ze sztandarowych punktów programu wyborczego Hanny Gronkiewicz-Waltz z 2010 roku. W myśl założeń projektu, instytucja „dziennego opiekuna” działałaby na zasadzie pomocy sąsiedzkiej na przykład w gminach wiejskich. „Dziennym Opiekunem” mogłaby zostać każda specjalnie wykwalifikowana w tym celu osoba. Miałaby ona za zadanie zajmować się małą grupką dzieci (4-5 osób) w wieku żłobkowym. Program ten miał na celu umożliwienie zorganizowania fachowej opieki nad dziećmi w gminach pozbawionych rozbudowanej infrastruktury.

Projekt był bardzo dobry – miał on rozwiązać problem przepełnionych żłobków, a rodzicom aktywnym zawodowo dać alternatywę nie tak stresującą, jak żłobki i jednocześnie tańszą, niż codzienne opłacanie opiekunki. Wydawał się on być jednym z niewielu rzeczywiście sensownych rozwiązań dla połączenia rodzicielstwa i rozwoju zawodowego.

W maju 2014 w Warszawie zaproszono rodziców zainteresowanych projektem na spotkania informacyjno – rekrutacyjne. Tam też rodzice dowiedzieli się, że program „Dzienny Opiekun” rusza 1 września 2014 roku. Niestety, już w wakacje rodzice zostali poinformowani, że mimo wcześniejszych zapewnień w projekcie wystąpią opóźnienia. Jak długie? Jeszcze nie wiadomo.

We wrześniu rodzicom rozesłano informację o zebraniu, które odbyć się miało w poniedziałek 29 września, e-mail kończył się radosnym stwierdzeniem „ruszamy już od października!”. Na poniedziałkowym spotkaniu, rodzice dowiedzieli się, że od października co prawda rusza program, ale szkoleń dla kandydatów na „Dziennego Opiekuna”, który potrwa co najmniej miesiąc. Potem odbędzie się konkurs, który wyłoni kadrę, potem trzeba będzie otrzymać podpisy od Pani Prezydent i wreszcie będzie można liczyć na to, że projekt faktycznie ruszy. Kiedy? Możliwe, że w połowie listopada, „ale przecież nie możemy wszystkiego przewidzieć”.

Sytuacja rodziców jest dramatyczna. Część z nich już straciła pracę, do której nie mogła wrócić we wrześniu ze względu na małe dzieci, którymi wciąż musi się opiekować, część nie ma możliwości zaplanowania powrotu do pracy, bo żaden termin ze strony miasta nie jest wiążący. Podczas dwugodzinnego spotkania, rodzice dowiedzieli się, że program „Dzienny opiekun” być może ruszy w listopadzie, a może na początku grudnia. Konkretów brak. Dlaczego? Pani Edyta Jóźwiak na spotkaniu mętnie tłumaczyła, że podpisywanie umów to nie jest kwestia jednego dnia, ale to miasto miało zadbać, aby wyrobić się na umawiany termin.

Po raz kolejny mamy do czynienia z projektem, który okazuje się być wyborczą przynętą. W praktyce okazuje się, że brakuje jakiejkolwiek słowności ze strony miasta, a rodzicom pozostaje tylko czekać i liczyć na to, że pracodawcy będą podobnie wyluzowani w kwestii terminów, co władze Warszawy.