Nielegalne ekrany akustyczne przy alei Stanów Zjednoczonych pojawiły się na Gocławiu jesienią 2013 roku. Stanęły one na terenie miejskim, należącym do ZDM-u, jednak to nie Zarząd Dróg Miejskich zadecydował o ich umieszczeniu.To firma Dom Development (zajmująca tereny przy Jeziorku Gocławskim – ta sama, dzięki której Jeziorko zmieniło status z wody płynącej na wodę stojącą) zamontowała i zleciła konstrukcję owych ekranów. Pomińmy już fakt, że deweloper zabudowuje tereny zielone w okolicach Jeziorka Gocławskiego – stawia on również ekrany akustyczne bez zezwolenia na terenie miejskim.
Jak pisze Michał Wojtczuk w Gazecie Stołecznej:
Gdyby al. Stanów Zjednoczonych nie była osłonięta ekranami, na działce byłoby głośniej. Inwestor mógłby nie dostać wtedy zgody na budowę domów tak blisko alei. A nawet jeśliby ją dostał, musiałby obniżyć ceny mieszkań.
Władze powiatowe były oburzone samowolą dewelopera i nakazały natychmiastową rozbiórkę ekranów w grudniu ubiegłego roku. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego skrytykował praktykę dewelopera – Dom Development bez niczyjej zgody postawiło ekrany akustyczne. Zezwalając takie działanie, zezwalamy na samowolę deweloperów nieliczących się z władzami miejskimi i własnością miasta. Dodajmy też, że ekrany blokują przejezdność znajdującej się tam ścieżki rowerowej, a – poza ochroną przed hałasem – czynią miejsce za nimi po zmroku niebezpiecznym i trudnym do przebycia z powodu kompletnego braku światła.
Dom Developement po decyzji wydanej przez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego zgłosiło się do Wojewody Mazowieckiego. Firma odwołała się do nadzoru wojewódzkiego, argumentując, że ekrany poprawiają jakość życia okolicznych mieszkańców. O dziwo – wojewódzki nadzór uchylił decyzję inspektora powiatowego i zgodził się na pozostawienie nielegalnie zbudowanych przez Dom Development ekranów akustycznych.
Ekrany pozostają…
Cały artykuł autorstwa Michała Wojtczuka w Gazecie Stołecznej:
Nadzór budowlany nakazał rozbiórkę nielegalnych ekranów akustycznych na al. Stanów Zjednoczonych! O nielegalnych ekranach akustycznych postawionych przez spółkę Dom Development, która buduje osiedle nad Jeziorkiem Gocławskim, pisaliśmy wielokrotnie.
Pozwolenia wydane w związku z budową osiedla firmowanego osobiście przez burmistrza dzielnicy Tomasza Kucharskiego z Platformy Obywatelskiej są obecnie kontrolowane przez NIK. Przypomnijmy, że w trakcie realizacji tej inwestycji wielokrotnie doszło do łamania prawa i podstawowych zasad współżycia społecznego, czego najbardziej jaskrawym przykładem jest sprywatyzowanie Jeziorka Gocławskiego, które jako woda płynąca jest niezbywalną własnością skarbu państwa.
Zniszczono również architektoniczne-urbanistyczne założenie Oskara Hansena – twórcy osiedla Przyczółek Grochowski. Z dokumentów miasta w tajemniczy sposób zniknął park “OSW Jeziorko Gocławskie“. Intensywna zabudowa w bezpośrednim sąsiedztwie jeziorka doprowadziła do katastrofy ekologicznej (z powodu zabudowy może dojść do obniżenia poziomu wód, a co za tym idzie – wyschnięcia jeziorka). Mówiąc wprost- dopuszczono do zabudowania klina napowietrzającego centrum miasta i wycinkę setek zdrowych dorosłych drzew z terenu parku.
O dziesiątkach oszukanych klientów Dom Development, którzy kupowali mieszkania w II etapie inwestycji z obietnicą pięknego widoku na Jeziorko i swobodnego dostępu do wody, już nawet nie wspominamy.
Wszystko to odbywało się przy całkowitej bierności Platformy Obywatelskiej, która rządzi Pragą-Południe nieprzerwanie od ośmiu lat (sic!). Polecamy nasz artykuł na temat związków Dom Development i naszej władzy: http://miastojestnasze.org/jeziorko-goclawskie-wielka-wars…/
Zdjęcie w nagłówku zaczerpnięte z Wikimedii na licencji CC BY-SA 3.0 autorstwa Emptywords.
W październiku 2002 roku spadkobiercy terenów przy Jeziorku Gocławskim zwrócili się o zmianę statusu z użytkowania wieczystego (będącego formą dzierżawy) na własność. Decyzja została podjęta w ciągu zaledwie 3 dni roboczych – wniosek o przekształcenie statusu prawnego posiadanych przez nich terenów został uzupełniony w piątek 18 października, a 24 dnia tego samego miesiąca decyzja była już gotowa! Podpisanie decyzji, w imieniu prezydenta miasta, wykonała urzędniczka ratusza. Trzy dni później – 27 października 2002 roku – wprowadzono nowy ustrój Warszawy, gmina Centrum przestała istnieć a Warszawa stało się jednolitym miastem na prawach powiatu.
Niesamowitym zbiegiem okoliczności 24 października 2002 roku w dzienniku „Rzeczpospolita” ukazał się artykuł pod tytułem „Układ Warszawski” autorstwa Jakuba Ostałowskiego. Był to swoisty wyrok śmierci na ekipie ówczesnego prezydenta Warszawy – Pawła Piskorskiego. Ujawniał on kulisy warszawskiej władzy: podejrzane transakcje, niejasne powiązania na styku biznes-władza, marnotrawienie środków publicznych. W tekście tym pojawia się między innymi nazwisko Łukasza Abgarowicza – obecnie senatora PO, a wówczas jednego z najbliższych współpracowników Piskorskiego.
Tak ich przyjaźń opisywała Gazeta Stołeczna w 2006 roku:
Łukasz Abgarowicz należy do najbliższych współpracowników Pawła Piskorskiego. W czasach tzw. układu warszawskiego, czyli koalicji SLD-PO (wcześniej SLD-UW) rządzącej Warszawą do 2002 r., był radnym i jego prawą ręką w gminie Centrum.
Piskorski i Abgarowicz od lat są spółdzielcami Dembudu. Spółdzielnia prowadzona przez warszawskiego radnego budowała mieszkania dla samorządowej elity PO. Ceny były przystępne, bo Dembud dostawał ziemię bez przetargu. Obaj politycy kupili też pod koniec lat 90. pięć mieszkań na wynajem od firmy Dom Development.
W tym czasie Łukasz Abgarowicz łączył mandat radnego z posadą szefa rady nadzorczej Dom Development. Paweł Piskorski był prezydentem miasta.
Mieszkań próżno było szukać w ogólnodostępnych oświadczeniach majątkowych z 2001 r., które wypełniali jako posłowie, bo obaj spisali rozdzielność majątkową z żonami.
Wczoraj ustaliliśmy, że ich nazwiska pojawiają się obok siebie w Zachodniopomorskiem. Z włościami Piskorskiego sąsiadują setki hektarów należące do rodziny posła PO Łukasza Abgarowicza.
Według naszych informacji chodzi o 417 ha, za które Agencji Nieruchomości Rolnych zapłacono w 2005 r. blisko 2 mln zł gotówką.
Odstawienie Abgarowicza na boczny tor na skutek licznych skandali nie odbiło się negatywnie na kondycji Dom Development. Spółka staje się jednym z największych graczy na rynku nieruchomości w Polsce. Prominentni politycy PO z nią związani dalej odgrywają pierwsze skrzypce w warszawskiej polityce. W 2006 roku warszawskim posłem PO zostaje Andrzej Halicki – właściciel firmy public relations, której fortuna wyrosła na współpracy z nikim innym, jak z Dom Development. Halicki wchodzi do sejmu za Hannę Gronkiewicz-Waltz, która odbija z rąk PiS stolicę.
Halicki, prócz zarządzania własną firmą, został też dyrektorem biura zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich – jednego z największych i najpotężniejszych lobby w kraju. Swoją funkcję wykonywał aż do objęcia mandatu posła. Halicki obecnie jest szefem PO na Mazowszu. Razem z Marcinem Kierwińskim kontrolują partię również w Warszawie.
W 2008 roku nowy rząd PO-PSL nowelizuje program dopłat do kredytów hipotecznych i wprowadza „Rodzinę na Swoim”. 6 lat później wchodzi w życie program MDM – „Mieszkanie Dla Młodych”. Eksperci są zgodni, że głównym beneficjentem programu MDM są deweloperzy oraz banki. Za uchwaleniem Ustawy w kształcie korzystnym dla deweloperów był Andrzej Halicki.
Dwanaście lat po artykule w Rzeczpospolitej układu warszawskiego nie ma, ale mieszkańcy Warszawy wciąż odczuwają konsekwencje decyzji podjętych w tamtym czasie przez rządzącą nadal w Warszawie Platformę Obywatelską.
Na zwróconej w 2002 roku działce znajduje się bowiem jeziorko Gocławskie, które zgodnie ze stanem faktycznym oraz opinią Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej należy do wód przepływowych. Wody przepływowe zgodnie z Konstytucją są niezbywalną własnością skarbu państwa. Do tej kategorii należą morze, rzeki, kanały czy też jeziora. Jest to nasza wspólna własność.
Jeziorko Gocławskie jest jedynym w historii Polski przypadkiem, gdy woda przepływowa wpada do jeziora i staje się nagle wodą stojącą, by następnie wypłynąć z jeziora i znowu stać się wodą płynącą. Jak mogło dojść do sprywatyzowania Jeziorka Gocławskiego i zmianę statusu wody z płynącej na stojącą? Sprawę powinna wyjaśnić prokuratura.
Dzisiaj, tuż przy Jeziorku Gocławskim, Dom Development buduje blokowisko szumnie nazwane Apartamenty Saska nad Jeziorem. Działkę (bez samego Jeziorka) spółka kupiła kilka lat wcześniej od francuskiego dewelopera. Deweloper buduje bloki pomimo tego, że swoim klientom z Osiedla Saska obiecywał, że nad samym Jeziorkiem nic nie powstanie.
Równie zagadkowa jest sprawa “zaginionego” parku OWS Jeziorko Gocławskie, który nagle zniknął, by zrobić miejsca nowej zabudowie mimo iż nadal figuruje na liście miejskich parków w Warszawie! Mieszkańcy Przyczółka Grochowskiego tracą widok z okien na park, a mieszkańcy miasta tracą jeden z klinów napowietrzających. Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla okolicy Jeziorka Gocławskiego nadal nie ma pomimo, iż obecny burmistrz Pragi-Południe Tomasz Kucharski rządzi dzielnicą już prawie 8 lat! Sprawa wydanych decyzji administracyjnych trafiła do NIK w ramach kontroli “zachowania ładu przestrzennego przy planowaniu i realizacji inwestycji budowlanych”.
Decyzja o zmianie prawa do użytkowania wieczystego terenu na prawo własności z dnia 24 października 2002 roku: