Wygląda na to, że będziemy musieli zaktualizować naszą mapę reprywatyzacji. Iwona Szpala i Małgorzata Zubik na tropie kolejnej reprywatyzacyjnej inwestycji Macieja Marcinkowskiego i jego syna.
Znana rodzina handlarzy roszczeniami tym razem okazuje się być właścicielem praw do nieruchomości przy Królewskiej 39. Na działce wcześniej stały pawilony, ale Wojciech Bartelski nakazał ich rozbiórkę. Teren jest gotowy do inwestycji. Niestety ktoś chce pokrzyżować te plany.
W październiku zeszłego roku do urzędu Biura Gospodarowania Nieruchomościami zgłosił się Andrew Mossin syn jednego ze spadkobierców nieruchomości przy ulicy Królewskiej. Prowadził wcześniej korespondencje z mecenasem Andrzejem Muszyńskim, który oferował mu kupno praw do części działki. Mossin jednak odmówił. Gdy przyjechał do Polski okazało się, że działka ma już nowego właściciela. Był nim syn Macieja Marcinkowskiego – Maksymilian.
Badając dogłębniej sprawę można odkryć wiele niesamowitych wątków. Decyzja dotycząca zwrotu majątku była oparta między innymi na pełnomocnictwach wystawionych przez kuratora wyznaczonego w brytyjskim raju podatkowym, którego nikt nigdy nie widział na oczy. Mimo sądowego wezwania – nikt ze strony BGNu ani dyrektora instytucji, Marcina Bajko, nie zjawił się na rozprawie w sprawie działki. Mecenas Muszyński tłumaczył wówczas sędziemu:
Dyrekcja Biura Gospodarki Nieruchomościami, jak wynika z rozmowy przeprowadzonej przez pełnomocnika z radcami prawnymi, kierownikiem oraz dyrektorem, nie jest zainteresowana udziałem w postępowaniach dotyczącej przedmiotowej nieruchomości i tego rodzaju spraw.
Marcinkowski stał się jednym właścicielem praw ósemki spadkobierców do nieruchomości. Prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego – instytucji, która zdecydowała o rozpoczęciu procedury zwrotowej – Tomasz Podlejski mówi, że sprawa wygląda bardzo dziwnie:
Nie wiem co wydarzyło się w kolegium, bo sprawą zajmowali się doświadczeni ludzie. Może zawiodła rutyna?”
O sytuacji nieruchomości przy Królewskiej 39 prezes Podlejski poinformował prokuraturę. Więcej w dzisiejszej Gazecie Wyborczej.
http://m.wyborcza.pl/…/1,132749,17230908,Reprywatyzacja_bez… (niestety za paywallem)
Jeśli podane przez dziennikarki Gazety Wyborczej się potwierdzą mamy do czynienia z przykładem dobrze udokumentowanego bezprawia, które dzieje się za przyzwoleniem i zgodą instytucji powołanych do tego by przestrzegać prawa i bronić interesu publicznego. Mamy nadzieję, że prokuratura rozpocznie śledztwo w tej sprawie ze szczególnym naciskiem położonym na zachowanie urzędników stołecznego Biura Gospodarowania Nieruchomościami i Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Dzika reprywatyzacja bierze się z absolutnego braku przejrzystości procedur i arbitralnych decyzji podejmowanych przez urzędników. Urzędników co do których od lat są podnoszone zarzuty. Mecenas Muszyński usprawiedliwiający dyrekcję BGNu całkowicie ją kompromituje. Jak długo jeszcze Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie tolerować u siebie taką ekipę. Dziką reprywatyzację można szybko zdecydowanie ograniczyć i to bez zmiany obowiązującego prawa. Wystarczy polityczna wola do zmian, której w ratuszu z bliżej nieznanych powodów nie ma.