MJN o Emilii

Dzisiaj o północy, zgodnie z wygasającą umową najmu, Muzeum Sztuki Nowoczesnej opuszcza pawilon Emilia i oddaje klucze do budynku jego obecnemu właścicielowi. Odkąd budynek został przez muzeum umyty, wnętrze pozbawione przypadkowych przegród i kolorowych wykładzin, a jego architektura potraktowana z szacunkiem, zaczęło się także stopniowe docenianie jego niezaprzeczalnej wartości, wspaniałego przekrycia dachowego, kameralnego charakteru, który nie stoi w sprzeczności z jego przestronnością, w końcu jego wyjątkowej lekkości, uzyskanej dzięki maksymalnemu przeszkleniu ścian. Dzięki wykorzystaniu pawilonu na cele muzealne i wystawiennicze doszło do symbolicznego, ponownego scalenia tego zespołu jakim jest dawny Dom meblowy EMILIA, jako że muzeum już wcześniej znalazło swoją pierwszą siedzibę w części sklepu znajdującej się w przyziemiu budynku mieszkalnego za pawilonem z adresem przy ul. Pańskiej.

Od tego czasu pojawiły się różne próby ochrony budynku, wbrew planom zastąpienia go o wiele większą i wyższą kubaturą, której celem – poza nadaną funkcją – nie będzie już dostarczanie architektonicznych i artystycznych wrażeń, a jedynie zysk wynikający z wynajmu powierzchni. Paradoksalnie wręcz, Emilia dawała pewien oddech wśród zabudowanego wieżowcami tego fragmentu śródmieścia i dzięki niej, powstała od zbiegu przypadków i wydawanych warunków zabudowy, bez planu zagospodarowania kompozycja wysokościowców w rejonie ul. Emilii Plater uznana została za udaną i uporządkowaną, czego nie można powiedzieć o innych miejscach w Warszawie.

Jedną z form ochrony zarówno budynku, jak i całego zespołu dawnego Domu meblowego EMILIA mógłby być wpis do rejestru zabytków. O wszczęcie postępowania i udzielenie praw strony w postępowaniu wnioskowało stowarzyszenie Miasto Jest Nasze w sierpniu zeszłego roku. Odpowiedź na wniosek przyszła dopiero w lutym tego roku, po zmianie na stanowisku Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. MJN zaangażowało się także w gorącą dyskusję o palącej potrzebie ochrony powojennego dziedzictwa architektonicznego. Poza jej walorem edukacyjnym, bardzo istotne jest też to, że w końcu, od piętnastu lat i wyburzenia Supersamu poprzedzonego akcją protestacyjną, mamy wrażenie, że w debacie publicznej pojawiły się na ten temat nowe wnioski, nowe argumenty, a przede wszystkim wola do działania i mniej lub bardziej konkretne rozwiązania, w przeciwieństwie do dotychczasowego produkowania kilometrów tekstu, ograniczającego się jedynie do utyskiwania nad złym stanem rzeczy, bardzo szybko zbywanego zresztą irracjonalnymi “kontrargumentami” o świętym prawie własności i rzekomym PRLowskim umocowaniu ideologicznym tej architektury. Od momentu rozpoczęcia dyskusji o Emilii problem architektury modernizmu w Warszawie nie schodzi z łam prasy, a dyskusja przybiera tempa, czego dowodem są kolejne wydarzenia dotykające tą tematykę, jak choćby zakończona wczoraj wspaniała konferencja “Modernizm prawem chroniony”, zorganizowana przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Emilii w ostatnich dniach działalności.

Miasto Jest Nasze wykorzystało wszystkie dostępne środki do tego, aby ochronić pawilon Domu meblowego EMILIA. Uruchomiliśmy publiczną dyskusję, poruszyliśmy wątki konieczności ochrony powojennej, poodwilżowej architektury i sposoby jej konserwacji Wystosowaliśmy list otwarty do władz miasta i władz konserwatorskich z apelem o niezwłoczne podjęcie działań w tej materii. W końcu wykorzystaliśmy możliwości jakie daje organizacjom społecznym obowiązujące prawo i wnioskowaliśmy u wojewódzkiego konserwatora wszczęcie postępowania o wpis do rejestru zabytków. Całą resztę kompetencji prawnych do działania w tej sprawie mają już odpowiednie służby konserwatorskie czy władze miasta. Jako organizacja społeczna wyczerpaliśmy wszystkie środki jakie dają nam zarówno prawo jak i obowiązek zabrania głosu w publicznej debacie, jeżeli jej temat ma związek z celami statutowymi stowarzyszenia. Mamy ogromną nadzieję, że dzięki naszym wysiłkom Emilia będzie już absolutnie ostatnim “poległym” w walce o uznanie



Zdjęcie w nagłówku zaczerpnięte z Wikimedii autorstwa Adriana Grycuka, udostępnione na podstawie licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Poland.

Emilia na placu Defilad – stanowisko Miasto jest Nasze

Propozycja przeniesienia Emilii, którą dziś zaprezentowano na łamach Gazety Wyborczej to ważny krok w walce o modernistyczne dziedzictwo Warszawy. Zarówno ratusz, jak i developer tą inicjatywą potwierdzają, że Emilia to nie „blaszany barak”, ale obiekt wart zachowania na mapie stolicy. Z tego powinniśmy się cieszyć. Jednocześnie cała sytuacja pokazuje, że warto podnosić alarm, gdy niszczone są miejsca istotne dla mieszkańców. Warto walczyć o nasze dziedzictwo, bo dzięki szerokim protestom, inwestor zaproponował rozwiązanie kompromisowe.

Zanim jednak oddamy się ogólnej wesołości z takiego stanu rzeczy, pamiętajmy o tym, że niejednokrotnie otrzymywaliśmy ze strony miasta obietnice, które rzeczywistość gruntownie weryfikowała. Mamy, podstawy sądzić, choć przyznajemy to z bólem, że projekt przeniesienia Emilii może być tylko zgrabnym zabiegiem, żeby przed ostatnią prostą (pozwolenie na rozbiórkę datowane jest na połowę maja, jest więc czas by walczyć o ten obiekt) rzucić protestującym coś, co trochę ich uspokoi.

Warto przy tej okazji wspomnieć choćby budynek Smyka, co do którego obiecywano ochronę oryginalnej konstrukcji – co dzieje się w rzeczywistości, każdy z nas może zobaczyć na własne oczy, nawet pomimo optymistycznej wizualizacji, zawieszonej na fasadzie pewnie po to, by nie pokazywać aż tak wprost skali zniszczeń. Przywołajmy tu prorocze słowa prof. Waldemara Baraniewskiego:

To wyjątkowo skandaliczne postępowanie. Warszawa bezpowrotnie straci jedno z najwybitniejszych dzieł architektury. Mieliśmy dwa takie arcydzieła: Supersam i CDT. Supersam został zniszczony. Teraz ginie CDT i nasuwa się pytanie – gdzie są służby konserwatorskie? Już rozebrano część, w której mieściły się wspaniałe delikatesy – mogę przypuszczać, że rozpocznie się burzenie części administracyjnej, a bryła centralna zostanie rozebrana pod pozorem złego stanu konstrukcji na przykład.

Niestety mamy prawo podejrzewać, że optymistyczne założenie przenosin Emilii, też skończy się na „niespodziewanym złym stanie technicznym” i usłyszymy dobrze znane: „no chcieliśmy, przecież wiecie, ale nie da się”. Nie chcemy być złymi prorokami, ale przyznacie sami, że efekty dokonań „warszawskiej szkoły ochrony zabytków”, której symbolem jest właśnie szkielet Smyka, lub Hala Koszyki, każe zastanowić się, na ile wizja ukazana dziś na łamach Stołecznej, będzie realizowana w przyszłości.

Wicedyrektor MSN Marcel Andino Velez już parę miesięcy temu, w jednym z facebookowych komentarzy, pisał:

To konstrukcja monolityczna, betonowa, nie stalowa. Pocięcie oznacza rozpad – tego się nie da przenieść. Stalowy był Supersam i do przenosin się nadawał, można go było poskładać w innym miejscu. Ponadto, Emilia to także założenie, z pasażem, blokiem mieszkalnym i unikalnymi w skali warszawskiej napowietrznymi łącznikami. Sercem budynku jest jednak betonowa konstrukcja – detal (stolarka aluminiowa, posadzki z lastriko) jest w złym stanie i próba przenoszenia i składania ponownego nie wchodzi w grę. To się rozsypie. Nawet każda modernizacja budynku na miejscu oznaczałaby wymianę elewacji, oczywiście z zachowaniem podziałów, ale nie oryginalnych elementów. Ten budynek albo można ocalić w tym miejscu, albo nie da się go ocalić.

Prosimy więc o konkretne plany ze strony miasta i inwestora, jak ma wyglądać proces przenosin, a także analizę ekspertów czy jest to wykonalne i jakie stoi za tym ryzyko.

Jest także znacznie ciemniejsza strona całej sprawy. Propozycja przeniesienia i zbudowania od nowa (wszak konstrukcja musi być zmieniona w tej sytuacji) pawilonu Emilii w doskonały sposób obrazuje brak pomysłu warszawskiego ratusza na systemową ochronę powojennej architektury. Każdy przypadek rozpatruje się jednostkowo, w większości przypadków, zabytki przegrywają z nową zabudową, lub gruntownie zmienia się ich wizerunek, a materia oryginalna zostaje zachowana w szczątkowych ilościach. Przeniesienie budynku nie może być traktowane na równi z jego zachowaniem – powiedzmy sobie jasno, że powstały (przy dobrych wiatrach) pawilon od Pałacem, będzie nowym obiektem z elementami starego, zniszczone zostanie całe założenie (dwa pawilony z przejściem pomiędzy nimi). Z ochroną zabytków to nie ma wiele wspólnego. Chcemy działań z prawdziwego zdarzenia, bo złośliwi komentują, że może zrobić pod PKiN „skansen” i postawić tam wszystkie obiekty modernistyczne, stojące na drodze dubaizacji Warszawy. Może obok Emilii postawić Rotundę i miniaturki zburzonych już obiektów. Czy znajdzie się tam miejsce na pawilony Dworca Śródmieście? „Miasto przecież musi się rozwijać.” Postulujemy o podejście do ochrony powojennego dziedzictwa w sposób poważny i kompleksowy, a nie pojedynczym gaszeniem pożarów, co zresztą jest specjalnością rządzących Warszawą, nie tylko w tej dziedzinie.

Rozwiązanie zaproponowane przez Michała Krasuckiego i spółkę Griffin może być jedyną szansą na zachowanie, chociaż w części, budynku Emilii, który przez opieszałość byłego już (na szczęście) Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Rafała Nadolnego nie został wpisany do rejestru zabytków (nasz wniosek leżał u niego na biurku od sierpnia). Nie dajmy się jednak zwieść dobremu sercu inwestora i ludzkiemu obliczu miasta, ochrona dziedzictwa stołecznego, powinna być codziennością, a nie wielkodusznym gestem.

O tym, jakie są szanse na zachowanie obiektu w tym miejscu, a także jak powinna wyglądać systemowa walka o modernistyczne zabytki, będziemy rozmawiać na naszej debacie, w siedzibie MSN. Przyjdźcie, bo druga, tylna część założenia, w której odbędzie się spotkanie, ma jeszcze mniej szczęścia niż pawilon wystawowy i najprawdopodobniej pójdzie pod młot.

Jest jeszcze szansa na zachowanie Emilii, liczymy, że nowa Wojewódzka Konserwator Zabytków możliwie najszybciej, przychyli się do złożonego przez nas wniosku o wpis do rejestru, a my nie stracimy kolejnego zabytku z mapy Warszawy.


https://www.facebook.com/events/942840552436572/


Zdjęcie w nagłówku: Powojenny Modernizm

Chcemy konsultacji ws. zagospodarowania placu Defilad

Ogłoszony został projekt zabudowy placu Defilad, Muzeum Sztuki Nowoczesnej oraz Teatru Rozmaitości. Jest to bardzo ważna sprawa dla tysięcy warszawiaków i serce miasta. Nie chcemy, żeby to serce było z betonu.

Mamy dość ‘betonowych’ rewitalizacji, chcemy miejsca z drzewami i ławkami, w którym będzie się chciało spędzać czas. Przedstawiona na wizualizacjach przestrzeń jest przerażająca, a niewiele trzeba, żeby zrobić ja przyjazną.

Naszym zdaniem powinny się w tej sprawie odbyć szerokie konsultacje społeczne. Jeśli trzeba również dotyczące obowiązującego planu zagospodarowania.



Fotografia w nagłówku: Projekt MSN.