W Warszawie wycięto przez 6 lat rządów Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz oficjalnie 147 tysięcy drzew. W ich miejsce zasadzono 107 tysięcy drzew (z czego zasadzenie 50 tysięcy zostało zadeklarowanych ustnie przez miasto).
Większość z nich to młodziutkie patyki, które nie produkują tlenu, nie oczyszczają wody i powietrza, nie użyźniają gleby, nie obniżają temperatury latem, nie dają schronienia zwierzętom. Wiele z nich od razu po posadzeniu usycha. Żeby zobaczyć jak miasto pielęgnuje posadzone drzewa – wystarczy się przejść po “zrewitalizowanej” Świętokrzyskiej. Co więcej – Warszawa płaci firmom, które dokonują wycinek często bardzo drogich drzew, zachęcając do korupcji i nadużyć. Tak było na przykład w Ogrodzie Krasińskich, gdzie wycięto setki bardzo starych drzew najlepszych gatunków – nie tylko miasto nie otrzymało za to ani złotówki, ale jeszcze dopłaciło dziesiątki tysięcy złotych firmie wycinkowej.
Dla naszych wyliczeń przyjmijmy, że deficyt w Warszawie wynosi “jedynie” 40 tysięcy drzew. Zgodnie z wyliczeniami naukowców 50-letnie życie drzewa jest warte ponad pół miliona złotych – w oczyszczonej wodzie, powietrzu, czystszej glebie, etc. Te wyliczenie nie uwzględniają zmian wartości nieruchomości, która też jest skorelowana z ilością drzew. Nieruchomość położona w zadrzewionej okolicy zawsze będzie warta więcej, niż taka sama położona na betonowej pustyni. 40 000 drzew razy 0,5 mln = daje nam to okrągłą sumę 20 miliardów złotych strat w perspektywie najbliższych pięciu dekad.
Cały artykuł autorstwa Michała Wojtczuka w Gazecie Stołecznej.
Zdjęcie w nagłówku zaczerpnięte z Wikimedii autorstwa MatiOmlet.