Do 1 lipca warszawiacy mogli głosować nad budżetem partycypacyjnym. W osiemnastu dzielnicach zagłosowało przez internet 180 tysięcy mieszkańców. Być może urzędnicy muszą wydrukować każdy nadesłany przez mieszkańca głos, a następnie ręcznie liczą – trudno bowiem zrozumieć racjonalność 15-dniowego oczekiwania na wyniki głosowania.
Sposobu wydatkowania i przygotowywania budżetu partycypacyjnego nie określa żadna ustawa. Dlatego wiele czynności i zjawisk przy jego ustalaniu może dziwić. Na Śródmieściu mieszkańcy zgłosili pewien projekt wart niecałe 5 tysięcy złotych. Urzędnicy przyjęli projekt i wycenili na 40 tysięcy złotych. Mieszkańcy złożyli protest, że jest to przeszacowanie i marnotrawstwo pieniędzy. Zebrała się dzielnicowa komisja, również zażądała ponownej weryfikacji kosztów. Projekt ocenił po raz kolejny ten sam urzędnik, i tym razem wycenił na ponad 200 tysięcy złotych. Od tej decyzji już nie było odwołania, i to ta najdroższa wersja została poddana głosowaniu.