Pierwsze ofiary suburbanizacji

Stało się. Mamy pierwsze ofiary suburbanizacji i oddania planowania przestrzennego w ręce deweloperów. Zachłyśnięcie się wolnym rynkiem sprawiło, że zupełnie zapomnieliśmy, że człowiek do życia potrzebuje też tego co wspólne – ulic, szkół i wodociągów. Prawo zostało zliberalizowane do tego stopnia, że miasto nie panuje w żaden sposób nad tym jak się rozwija, a raczej jak rośnie, bo jak już ostatnio pisaliśmy jest różnica między wzrostem, a rozwojem.

Pozwoliliśmy deweloperom na budowanie mieszkań w polu, bez zapewniania im odpowiedniej infrastruktury zarówno technicznej jak i społecznej. Deweloper zgarnia kasę za mieszkania, a za resztę niech zapłaci miasto. To nie są relacje sfery publicznej i prywatnej znane z krajów cywilizowanych, tylko z krajów Trzeciego Świata. W większości krajów Europy, a także w USA deweloper musi partycypować w kosztach budowy infrastruktury niezbędnej do funkcjonowania jego inwestycji. W Polsce deweloper tylko czerpie zyski, a koszty ponosi miasto, czyli my wszyscy.

Warto się zastanowić czy na pewno chcemy takiego modelu wzrostu. Musimy pamiętać, że rozpraszanie zabudowy oznacza konieczność budowy i utrzymania coraz większej ilości infrastruktury – dróg, wodociągów, komunikacji miejskiej, a to kosztuje. Im więcej przeznaczamy na te dziedziny tym mniej mamy na szkoły, kulturę itp. Ekonomia jest nieubłagana. To nauka o gospodarowaniu ograniczonymi zasobami. Ci którzy zarządzają nimi lepiej żyją na wyższym poziomie, ci którzy tego nie potrafią kończą tak jak Grecja.

Dlatego powinniśmy budować bardziej zwarte miasto. Nie oznacza to wcale życia w ścisku. Najgęściej zaludnioną dzielnicą Warszawy jest Ochota, a szkół i zieleni jakoś tam nie brakuje.


Gazeta Stołeczna – Mieszkają na pierwszym piętrze, nie mogą się umyć. Kłopoty z wodą na Białołęce


Zdjęcie w nagłówku zaczerpnięte z Wikimedii na licencji CC AS-A 4.0 autorstwa Action Direct.

Dzielnice dla Warszawy

Dziś podczas konferencji prasowej pt. „Dzielnice dla Warszawy”, członkowie warszawskich stowarzyszeń lokalnych przedstawili plan współpracy przed listopadowymi wyborami samorządowymi. Przedstawiciele czterech organizacji:

  • Miasto Jest Nasze
  • Inicjatywa Mieszkańców Warszawy
  • Wola Zmian
  • Ochocianie

Zaprezentowali wspólnie główne postulaty programowe, które ich zdaniem pozwolą na lepszy rozwój Warszawy, z uwzględnieniem potrzeb mieszkańców. „Jesteśmy mieszkańcami różnych dzielnic, troszczymy się o to jak się rozwijają i czujemy się za nie odpowiedzialni. Dlatego zdecydowaliśmy się na współpracę, ponieważ razem możemy więcej” – powiedziała Aneta Skubida, prezes Woli Zmian.

Lokalni działacze podkreślili, że reprezentują bezpartyjne, niezależne komitety. Według nich bezpartyjność jest kluczowym elementem sprawnego działania samorządu i liczenia się ze zdaniem mieszkańców. „Nie jesteśmy związani instrukcjami partyjnymi, dlatego możemy być w pełni lojalni wobec mieszkańców. Nasza dotychczasowa działalność doskonale tego dowodzi” – zaznaczył Piotr Basiński z Inicjatywy Mieszkańców Warszawy.

Jednym z postulatów jest stworzenie dobrych planów zagospodarowania przestrzennego, aby nie zamienić miasta w „betonową dżunglę”. Lokalne stowarzyszenia chcą dbać o zrównoważony rozwój miasta, tak aby stworzyć „Warszawę pełną życia, przyjazną dla nas i dla przyszłych pokoleń.”

Według stowarzyszeń niezbędnym warunkiem sprawnego rozwoju Warszawy jest przejrzystość i uczciwość działania miejskich urzędów. „Działalność ratusza i podległych mu jednostek powinna być w pełni transparentna i niebudząca żadnych wątpliwości. Potrzebne są mechanizmy, które wyeliminują jakiekolwiek przejawy nepotyzmu i niejasnych powiązań w funkcjonowaniu stołecznych urzędów” – zaapelował Jan Śpiewak, lider Miasto Jest Nasze.

Działacze podkreślili też, że dużym problemem wśród warszawskich samorządowców jest oderwanie od życia zwykłych mieszkańców miasta. „Samorząd powinien być jak najbliżej ludzi, bo tylko wtedy może skutecznie poznać i realizować potrzeby mieszkańców” – stwierdziła Aneta Skubida. „Należy zwiększyć znaczenie konsultacji społecznych oraz rozwijać takie inicjatywy, jak budżet partycypacyjny. Radny powinien być przede wszystkim dobrym sąsiadem, który pomoże rozwiązać problem oraz będzie animował lokalną społeczność” – dodała.

Startujemy do rad kilkunastu dzielnic w Warszawie, ponieważ to właśnie władze dzielnic są najbliższe mieszkańcom” – stwierdzli zgodnie zebrani. Przedstawili listę 13 dzielnic, w których członkowie stowarzyszeń będą startowali do rad ze wspólnych list. Są to:

Ogłosili też, że obecnie nie planują startu do Rady Warszawy ani wystawienia kandydata na Prezydenta. Stwierdzili także, że skupiają się na działalności w dzielnicach, w związku z czym nie deklarują poparcia dla żadnego z obecnych kandydatów z innych list czy ugrupowań.