Do trzech razy sztuka

Czy opisywane od lat nieprawidłowości na łamach Gazety Stołecznej i Miasto Jest Nasze to wszystko zadziwiając zbieg okoliczności a decydenci po prostu są skrajnie niekompetentni i działają w imieniu handlarzy roszczeń, czy mamy do czynienia ze świadomym działaniem?

Boisko na Foksal, którego bliski był przejęcia Maciej Marcinkowski, zostało spłacone przez Polskę już w 1960 roku! To już przynajmniej trzecia sytuacja w której Biuro Gospodarowania Nieruchomościami nie tylko nie było wstanie zabezpieczyć podstawowych interesów miasta i jego mieszkańców, ale co więcej aktywnie sprzyjało planom biznesowym znanego handlarza roszczeń Macieja Marcinkowskiego. We wszystkich przypadkach w grę wchodziły nieruchomości w samym centrum miasta warte dziesiątki, jeśli nie setki, milionów złotych. W trzech wypadkach aktywnie na korzyść Macieja Marcinkowskiego działał kurator z Karaibów (to nie żart), trzy razy miejscy planiści tworzyli korzystne warunki do zabudowy działek, które próbował przejąć.  Dwa razy w ostatniej chwili znaleźli się spadkobiercy pominięci w postępowaniach zwrotowych i raz Marcinkowski próbował odzyskać działkę, która została w całości spłacona w latach 60-tych przez Polskę. Rada Miasta podjęła również dwie uchwały korzystne dla Macieja Marcinkowskiego: o przeniesieniu jednego z najlepszych gimnazjów w mieście i wymianie “trefnej” działki na Foksal na działkę pod wieżowiec przy PKiN i jedną działkę “in blanco”. Dzielnicowy wydział architektury podjął zaś szereg korzystnych decyzji dla Marcinkowskiego i również łamał prawo na jego korzyść przy ustaleniu warunków zabudowy i pozwolenia na budowę biurowca na ulicy Senatorskiej. Peleton zamyka Stołeczny Konserwator Zabytków, który w tej sprawie – mimo obowiązku wynikającego z umów międzynarodowych – zignorowała opinie UNESCO jak i zalecenia Ministerstwa Kultury.

12939174_10153380320951533_630306317_n

Królewska 39

Pierwsza sprawa to historia działki na Królewskiej 39. Marcinkowski razem z mecenasem Muszyńskim próbowali atrakcyjny grunt odzyskać metodą “na kuratora” czyli reprezentanta spadkobiercy, który przebywa w bliżej nieokreślonym miejscu i czy nie ma pewności czy żyje. Ustanowienie kuratora umożliwia odzyskanie całej nieruchomości pod nieobecność innych spadkobierców. Takim  kuratorem był pan Bartlett, pochodzący z państwa Saint Kitts i Nevis. To raj podatkowy na wyspach Morza Karaibskiego. Adwokat Marcinkowskiego powiedział, że kuratora nie zna, a pełnomocnictwo od niego dostał… pocztą.  

Na jedną z rozpraw sąd wzywa urzędników warszawskiego ratusza. Nikt się nie stawia. Mec. Muszyński wystawia im ustne usprawiedliwienie:

Dyrekcja Biura Gospodarki Nieruchomościami, jak wynika z rozmowy przeprowadzonej przez pełnomocnika z radcami prawnymi, kierownikiem oraz dyrektorem, nie jest zainteresowana udziałem w postępowaniach dotyczących przedmiotowej nieruchomości i tego rodzaju spraw

mówi na sali sądowej.

Mimo zgody sądu plan nie wypalił. Pojawił się jeden ze spadkobierców Królewskiej 39. Spadkobierców, o których Marcinkowski wiedział, ale sądowi nie powiedział. Przewodniczący Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które najpierw wydało decyzję korzystną dla Marcinkiewicza, powiadamia prokuraturę. „Zwrot” wstrzymano.

Gimnazjum na Twardej

Marcinkowski stara się o „zwrot” jednej z działek na których stoi gimnazjum. Również w tym wypadku, cudownym zbiegiem okoliczności, działkę przy ulicy Twardej część spadkobierców chciał reprezentować, znany już nam pan Bartlett z Karaibów. Tym razem sąd  nie zgodził się na takiego reprezentanta. Marcinkowski wraz z mecenasem Muszyńskim próbują odzyskać działkę bez jego udziału. Skutecznie. Miasto znowu idzie na rękę Marcinkowskiemu. Jak pisze Gazeta Stołeczna:

Decyzja jest nietypowa. Ponieważ nie można wykroić przedwojennych działek, bo ich granice tną budynek szkolny, wchodzi z biznesmenem w spółkę. Dzieli się z Marcinkowskim własnością 1 ha szkolnej działki

Biznesmen ma zapłacić miastu za 2/3 działki, która nie jest objęta jego roszczeniami. Chce za nią zapłacić 3,7 miliona złotych. Na miejscu piętrowego budynku gimnazjum można zbudować wieżowiec. Miejsce, mimo obietnic ratusza, nie zostało objęte planem zagospodarowania terenu, który gwarantowałby w tym miejscu funkcję edukacyjną. Jednak i tutaj w ostatniej chwili pojawiają się spadkobiercy, którzy zostali pominięci w postępowaniu spadkowym.  „Zwrot” budynku zostaje wstrzymany.

Boisko na Foksal

W latach 1948-1971 PRL zawarł z 17 państwami układy indemnizacyjne, w których zobowiązał te państwa do spłaty za utracone nieruchomości. PRL wypłacił do kasy tych państw zarówno pieniądze, jak i spłacił to węglem. W dniu 16 lipca 1960 r. zawarto taki traktat ze Stanami Zjednoczonymi. Na podstawie tej umowy wypłacono odszkodowanie za grunty utracone przez spółkę “Robur” Związek Kopalń Górnośląskich Spółka Komandytowa, do której należały korty tenisowe na ulicy Foksal 7/9. Nie przeszkodziło to jednak mecenasowi Muszyńskiemu reaktywować tej spółki, postawić się w roli likwidatora i sprzedać roszczenie do nieruchomości “Roburu” Marcinkowskiemu. Ten ostatni wystąpił o zwrot nieruchomości. Wszystko szło na tyle dobrze, że Marcin Bajko zaproponował handlarzowi roszczeń zamianę: ty nam boisko – my w rozliczeniu działkę przy Pałacu Kultury plus jeszcze jedną niezidentyfikowaną (sic!) w uchwale nieruchomość. Działkę przy Emilii Plater, pan Marcinkowski razem z mecenasem Muszyńskim również chciał odzyskać dzięki pomocy kuratora z raju podatkowego na Karaibach. Koniec końców jednak skorzystali z polskiego kuratora. Ale klops. Brakuje mu kilkuset metrów, które należą do miasta, by rozpocząć budowę wieżowca. To dzięki zmienionemu w pośpiechu planowi zagospodarowania w 2010 roku, który dopuścił w tym miejscu budynek wyższy niż Pałac Kultury. Stąd pomysł na uchwałę.

12980579_10153380320936533_1499910458_n

To taka nowatorska formuła – wyjaśnia radna Zofia Trębicka (PO), przewodnicząca komisji rozwoju gospodarczego. – Można powiedzieć: przełom. Problem ze szkolnym boiskiem załatwiamy jeszcze na etapie roszczenia.

Wartość roszczenia Marcinkowskiego jestznaczna, bo plan zagospodarowania terenu, który jest w opracowaniu, zakłada zabudowę boiska. Zdaniem autorów planu dzieci mogłyby korzystać z boiska, które byłoby zbudowane na dachu obecnejszkoły. Boisko szkolne na Foksal wyceniane jest więc jako działka budowlana. Nieoznaczona w przyjętej przez Platformę Obywatelską uchwale działka to prawdopodobnie ta na Krakowskim Przedmieściu, na której niegdyś stał Pałac Karasia.

Biurowiec na ulicy Senatorskiej

Kontrola wydawanych pozwoleń urbanistycznych i architektonicznych stwierdziła cały szereg naruszeń prawa przez urzędnikówUrzędu Dzielnicy. Skutkowały one wydaniem pozwolenia i prawem do bardzo intensywnej zabudowy. Urzędnicy m.in. zgodzili się na zabudowę prawie całości działki, mimo że analiza urbanistyczna wskazywała, że działkę można zabudować jedynie w połowie. W uzasadnieniu dla intensywnej zabudowy podano wysoką wartość nieruchomości (sic!). Niezawiadomiono i niedopuszczono do postępowania stron – sąsiadów inwestycji. Również Stołeczny Konserwator Zabytków wydając zgodę na budowę biurowca mimo obowiązku nie skonsultował projektu z UNESCO, Ministerstwem Kultury i zignorował negatywną opinię Społecznej Rady Ochrony Zabytków.

12966489_10153380320791533_500033946_n



Źródła:

http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34889,15167711,Biznesmen_dostanie_dzialke_przy_PKiN_pod_wiezowiec.html

http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,17458330,Malo_brakowalo__a_znany_biznesmen_przejalby_gimnazjum.html

http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34889,17418860,Kurator_z_Karaibow_nie_pomogl__Zwrot_dzialki_wstrzymany.html#TRrelSST

http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34889,16342346,220_metrowy_wiezowiec_na_pl__Defilad__Tak_ratusz_ocali.html

http://autobusczerwony.blox.pl/html/1310721,262146,14,15.html?10,2015

http://www.bryla.pl/bryla/1,85301,8642381,Plac_Defilad_z_wiezowcami.html

http://www.mf.gov.pl/documents/764034/1391589/2015-04-30++BIP+USA+uznajace.pdf

http://bip.warszawa.pl/NR/exeres/8ECA5F43-FBBF-4696-ADC5-FB34E5969CCE,frameless.htm

Aktualizacja mapy reprywatyzacji?

Wygląda na to, że będziemy musieli zaktualizować naszą mapę reprywatyzacji. Iwona Szpala i Małgorzata Zubik na tropie kolejnej reprywatyzacyjnej inwestycji Macieja Marcinkowskiego i jego syna.

Znana rodzina handlarzy roszczeniami tym razem okazuje się być właścicielem praw do nieruchomości przy Królewskiej 39. Na działce wcześniej stały pawilony, ale Wojciech Bartelski nakazał ich rozbiórkę. Teren jest gotowy do inwestycji. Niestety ktoś chce pokrzyżować te plany.

W październiku zeszłego roku do urzędu Biura Gospodarowania Nieruchomościami zgłosił się Andrew Mossin syn jednego ze spadkobierców nieruchomości przy ulicy Królewskiej. Prowadził wcześniej korespondencje z mecenasem Andrzejem Muszyńskim, który oferował mu kupno praw do części działki. Mossin jednak odmówił. Gdy przyjechał do Polski okazało się, że działka ma już  nowego właściciela. Był nim syn Macieja Marcinkowskiego – Maksymilian.

Badając dogłębniej sprawę można odkryć wiele niesamowitych wątków. Decyzja dotycząca zwrotu majątku była oparta między innymi na pełnomocnictwach wystawionych przez kuratora wyznaczonego w brytyjskim raju podatkowym, którego nikt nigdy nie widział na oczy. Mimo sądowego wezwania – nikt ze strony BGNu ani dyrektora instytucji, Marcina Bajko, nie zjawił się na rozprawie w sprawie działki. Mecenas Muszyński tłumaczył wówczas sędziemu:

Dyrekcja Biura Gospodarki Nieruchomościami, jak wynika z rozmowy przeprowadzonej przez pełnomocnika z radcami prawnymi, kierownikiem oraz dyrektorem, nie jest zainteresowana udziałem w postępowaniach dotyczącej przedmiotowej nieruchomości i tego rodzaju spraw.

Marcinkowski stał się jednym właścicielem praw ósemki spadkobierców do nieruchomości. Prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego – instytucji, która zdecydowała o rozpoczęciu procedury zwrotowej – Tomasz Podlejski mówi, że sprawa wygląda bardzo dziwnie:

Nie wiem co wydarzyło się w kolegium, bo sprawą zajmowali się doświadczeni ludzie. Może zawiodła rutyna?”

O sytuacji nieruchomości przy Królewskiej 39 prezes Podlejski poinformował prokuraturę. Więcej w dzisiejszej Gazecie Wyborczej.

http://m.wyborcza.pl/…/1,132749,17230908,Reprywatyzacja_bez… (niestety za paywallem)

Jeśli podane przez dziennikarki Gazety Wyborczej się potwierdzą mamy do czynienia z przykładem dobrze udokumentowanego bezprawia, które dzieje się za przyzwoleniem i zgodą instytucji powołanych do tego by przestrzegać prawa i bronić interesu publicznego. Mamy nadzieję, że prokuratura rozpocznie śledztwo w tej sprawie ze szczególnym naciskiem położonym na zachowanie urzędników stołecznego Biura Gospodarowania Nieruchomościami i Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

Dzika reprywatyzacja bierze się z absolutnego braku przejrzystości procedur i arbitralnych decyzji podejmowanych przez urzędników. Urzędników co do których od lat są podnoszone zarzuty. Mecenas Muszyński usprawiedliwiający dyrekcję BGNu całkowicie ją kompromituje. Jak długo jeszcze Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie tolerować u siebie taką ekipę. Dziką reprywatyzację można szybko zdecydowanie ograniczyć i to bez zmiany obowiązującego prawa. Wystarczy polityczna wola do zmian, której w ratuszu z bliżej nieznanych powodów nie ma.